Zniknęłam na długo, bo jeden wielki sajgon w pracy i na studiach.Wyobraźcie sobie, że przegapilam termin egzaminu, to znaczy musialam wysłać pocztą parę rzeczy i poczta doszla do mojego tutora dwa dni po czasie. Ale napisal mejla, że wszystko ok , więc jest w porządku.
W pracy dużo się dzieje, zaczęłam szukać powoli czegoś nowego, lepszego. Mam rozmowę kwalifikacyjną w poniedziałek, więc jesli coś z tego wyjdzie to czeka mnie duża zmiana.
Jesli chodzi dietę, to przez pewien czas waga stała w miejcu, bo mialam okres. Ale dzis po zwazeniu się wyszlo 45,5kg. Więc coraz bliżej :)
Poza tym to juz w tym miesiącu lecę do Polski na Wielkanoc. Wcale mnie nie ciągnie, ale mąż chciał i bilety już kupione. Trochę mi to rozbije plan diety, bo wiadomo co będzie ( no jedz! Jedz to ciasto. Sprobuj jeszcze tej salatki. Tak malo zjadłaś? ) I to dodatkowo podwójnie - u mojej rodziny i u teściów.
Ale jakos to bedzie trzeba przertwać, to tylko tydzien!
Buziaczki